Organizacja drugiego dnia o poranku w dzień półroboczy okazała się strzałem w dziesiątkę. W lesie było (jeszcze) dość pusto. Dystans klasyczny okazał się być nie mniej wymagający od sprintu i klasyka. Wbrew pozorom najtrudniejsze zadanie czekało tych z najświetniejszą pamięcią - PK przesunięty o 40 m od wczorajszego, na zupełnie inną ścieżkę okazał się wymagać sporo czujności.
Były w lesie ścieżki ostatnio używane około zawodów w 2010 roku, pojawiły się też takie , po których przez ostatni rok przeszło raptem kilka łosi. I jak to pokazać (lub nie ...)
Gdy kończyły się zawody - niemal cały teren CZ był już zajęty pod harcerskie Jamboree.
Najbardziej jednak przegranym był niewymienajmy-go-z-nazwiska zawodnik, który nie przyjechał .... bo przed 14 musiał być na Ursynowie. Żeby orientalista nie umiał użyć mapy (innej niż sportowej) ?! Dojazd rowerem z CZ do celu zajmował (mi) 40 minut. Jakdojade czy inny portal pokazał 2,5 h (bo PKP remontuje linię). Mają rację krytycy twierdzący że te internety wyłanczajom ( ) myślenie.
Jeśli kierownik pozwoli, to w przyszłym sezonie proponuję sprint w terminie nieco mniej spacerowym (kwiecień ?) Przezierność lasu będzie inna, A mapa? Sprinterska 1:5000 zaczyna się robić osobno.