Przy pięknej słonecznej pogodzie mogliśmy w dniu dzisiejszym świętować Zakończenie Sezonu w RJnO 2019. Nie mogło być inaczej jak by tego momentu nie poprzedziła rywalizacja sportowa.
W tym roku został wydłużony limit czasu pokonania trasy do 75 minut. Dodatkowym aspektem, który moim zdaniem obok wspaniałej pogody przyczynił się do tak wspaniałej frekwencji było losowanie nagród wśród uczestników którzy w limicie czasu ukończą zmagania w terenie i odnajdą minimum 7 PK.
Zadanie było wyważone jak w sam raz bowiem z tym uporali się Nasi najmłodsi uczestnicy. Jak zawsze przy starcie masowym uczestnikom towarzyszy dodatkowa adrenalina i emocję tak było i w dniu dzisiejszym. Sporo osób już pogubiło się na starcie, ale najlepsi nie mieli z tym problemów. Limit został wydłużony i skutkowało to tym, że aż pięciu zawodników w zakładanym limicie czasu odnalazło i potwierdziło w terenie wszystkie 24 PK. Co prawda ktoś zlikwidował PK 70 w terenie, ale zostawił na drzewie jego numer co uratowało sprawę. Wszyscy startujący w dniu dzisiejszym mają zaliczony ten PK. Wystartowało aż 81 osób - nowy rekord Zakończenia Sezonu. W limicie zmieściło się 69 uczestników pechowcem w tym roku był Tomek Leszczyński - zabrakło mu jednej sekundy do zmieszczenia się w limicie - podobnie jak w roku ubiegłym Andrzejowi Krochmalowi. Zabawa była chyba znakomita a emocje podczas losowania nagród wśród tych co ukończyli rywalizację w limicie czasu z 7 PK też wyszła fajna.
Później nastąpiło podsumowanie tegorocznych zmagań najpierw w Grand Prix Dzielnicy Wawer Miasta Stołecznego Warszawy i następnie Pucharu Warszawy i Mazowsza w Rowerowej Jeździe na Orientację. Dziękuje za wspaniałe nagrody ufundowane przez niezawodny Urząd Dzielnicy Wawer Miasta Stołecznego Warszawy. Na koniec tradycyjnie największe emocję podczas losowania nagrody głównej roweru firmy Wheeler za który niestety koszty musiał ponownie w tym roku ponieść organizator. Losów było 155, przygotował je starannie i dokładnie jak co roku niezawodny Adam Wroniak. W tym roku los wyciągnął pracownik Urzędu Dzielnicy Wawer Miasta Stołecznego Warszawy Jacek Sadomski. Szczęście uśmiechnęło się do jednego z najmłodszych uczestników Krzesimira Franaszka. Był on zaskoczony i nic dziwnego, bowiem zapewne bardziej by się cieszył z wygrania fajnej zabawki niż pokaźnego roweru. Warto dodać, że Krzesimir pokonywał w większości trasy czerwone podczas Pucharowych zmagań.
Dziękuje wszystkim za wspaniałą atmosferę podczas całego sezonu i mam nadzieję, że tak samo będzie w przyszłym roku. W załączniku wyniki dzisiejszego scoreaufu, teraz czekamy na zdjęcia.
Attachment | Size |
---|---|
Zakonczenie_sezonu_RJnO_2019_Wyniki.pdf | 135.88 KB |
Comments
I to się nazywa zakończenie
I to się nazywa zakończenie sezonu ....
Piękna pogoda, słońce, zapach jesieni w lesie, 22 stopnie ciepła. Młodzież w krótkich strojach...
A teraz - po 5 godzinach, deszcz i zimnica.
PERFECT TIMING !!
Wspaniały weekend wienczacy
Wspaniały weekend wienczacy sezony BnO i RJnO!
Bardzo udane zakończenie
Bardzo udane zakończenie sezonu. Było na tyle ciepło, że spokojnie można było jechać "na krótko". Do tego bardzo duża frekwencja i barwny peleton na starcie oraz ciekawie ustawione lampiony.
Już w domu ustaliłem z synem, że jedziemy razem. Ponieważ to scorelauf to ja jak zwykle straciłem sporo czasu na starcie na wyrysowanie sobie mniej więcej trasy przejazdu i później musieliśmy przebijać się pomiędzy wolniejszymi zawodnikami. Poniżej ślad naszego przejazdu:
Co ciekawe - start i meta były źle naniesione na mapę, ale na szczęście nikt się tym nie przejmował bo i tak było wiadomo gdzie należy dojechać przed upływem 75 minut. Ze względu na zamieszanie w okolicach startu zdecydowałem się zostawić te najbliższe startu punkty na koniec i pierwszym potwierdzanym PK był p.65. Pierwotnie wymyśliłem jako drugi p.69, ale zauważyłem, że wracając do mety i tak trzeba będzie jechać koło niego to też zostawiłem go na koniec i pojechaliśmy do p.74 a następnie p.70. Niestety tu lampionu nie było i na bezowocne szukanie (pozostała tylko kartka z nr) straciliśmy ok. 3 min, które okazały się bardzo istotne na sam koniec rywalizacji. Kolejne p. to 75, 71 itd. Część punktów była mi znana z dnia poprzedniego więc dużo mniej czasu poświęcałem na wybór wariantów. W okolicach p. 53 już wiedziałem, że nie uda nam się potwierdzić wszystkich PK i trzeba było zdecydować co odpuszczamy (na pewno 66 i 64). Akurat do p.57 był bardzo szybki dojazd więc ciężko było z niego zrezygnować. Prawdopodobnie błędem było jechanie do p.55. Przy p.69 do odpuszczanych doszedł też 67. Niby blisko, ale jednak daleko. Więc szybko do asfaltu i do mety. Na koniec jeszcze 76 i 63, które były zaraz przy wjeździe do mety. I na koniec bardzo duży błąd z mojej strony - źle oceniłem czas dojazdu (i powrót) do p.77, który należało sobie odpuścić. Nie udało nam się potwierdzić tylko 3 PK. Niestety nie udało nam się również dojechać na czas - raptem 11 sekund, ale po czasie. Trudno, taki jest sport. Zegarek pokazał mi 18.5 km. Młody dał radę, tym razem to jeszcze ja nadawałem tempo, ale kto wie jak będzie za rok?
Przede wszystkim ogromne
Przede wszystkim ogromne podziękowania dla Janka za cały rok z Pucharem!
Zakończenie sezonu również bardzo udane. Trasa ciekawa na tyle na ile pozwalała lokalizacja startu.
Mój przejazd:
http://3drerun.worldofo.com/2d/index.php?idmult%5B%5D=-629566&idmult%5B%...
Minuta przed startem wystarczyła w sam raz na szybkie rozplanowanie kolejności. Zasugerowałem się słowami Janka, że przejazd od północy przy DK17 może być utrudniony/niemożliwy i wykluczyłem go, jednak, gdyby tu się udało przebić i ustawić odpowiednio kolejnosć to zyskałbym jakieś 3-4 minuty przy założeniu takiego samego trafiania w punkty. Na starcie zyskiwali Ci, którzy mają "moce kopyto" i potrafią szybko się rozpędzić. Przy bramie byłem w okolicach 3-4 pozycji. Bartek dopadł pierwszy punkt przy bramie, Grzegorz kolejny na skrzyżowaniu, więc postanowiłem zostawić je na koniec i pognałem ile sił w nogach w kierunku Zagórza. Plan był, aby zacżąć 65-67-64. Na 65 byłem pierwszy i pojechałem dalej prosto licząc na ścieżkę w lewo przebijającą się w kierunku 67. NIe zobaczyłem jej, nie chcą się wracać i później tracić w kolejce do podbijania, poleciałem dalej zostawiając 67 na koniec. Potem właścicie bezbłędnie, wydaje się, że 43 był przesunięty nawet do 100 metrów na wschód, co trochę utrudniło. Nie trafiłem też od razu w ledwo widoczną ściężkę na 69. Brak 70 specjalnie nie utrudnił, bo dosyć szybko zauważyłem wiszący numer. Końcówka to już pełen gaz do mety.
Jestem zadowolny, gdyż mapa była w miarę aktualna, punkty w zdecydowanej większości powieszone na swoich miejscach. Do zobaczenie na Pucharze w przyszłym roku.
Ja też dziękuję za
Ja też dziękuję za zorganizowanie całego Pucharu!
Bardzo fajna trasa na zakończenie. Mój ślad bez zarejestrowanego początku: http://3drerun.worldofo.com/2d/index.php?idmult%5B%5D=-629685&idmult%5B%...
Od początku założyłem, że ze względu na kontuzję będę jechał powoli, ostrożnie i zaliczę max. kilka punktów. Najpierw pominąłem 63 ze względu na tłok. Dalej z 76 akurat wszyscy odjechali, więc podbiłem go bez czekania, łapiąc się na zamieszanie dopiero przy wyjeżdżaniu z niego. Jeszcze grupowy 65 i nagle zupełnie sam znalazłem się przy 70. Super, środek trójkąta bermudzkiego na początek własnej nawigacji, do tego jakoś na przełaj - a punktu nie ma tam, gdzie chciałbym, żeby był. Oczywiście w pierwszej myśli uznałem, że to mnie nie ma tam, gdzie myślę, ale nagle ścieżki zaczęły się zgadzać - jednak to punktu nie ma. Sprawdzając dokładnie, gdzie jestem, zauważyłem, że zapomniałem o 74. Dobrą stroną było to, że najpierw dezorientacja przy 70 a potem złość na siebie i 74 sprawiły, że zapomniałem o bólu.
Dalej aż do 56 zgodnie z planem. Tam po raz chyba trzeci czy czwarty wyprzedził mnie Bartek Niebielski (nie wiem w jaki sposób, bo ja go nie wyprzedziłem ani razu) i pojechał na północ. W każdym razie tak mi się wydawało. Sprawdziłem na mapie, że taki wariant nie ma sensu i ruszyłem w stronę 54. Jeszcze raz się upewniłem, że wariant na północ na pewno nie ma sensu, jeszcze raz, po czym pojechałem nim... zresztą w połowie zjazdu z górki uświadamiając sobie, że zjeżdżam niewłaściwą ścieżką... W drodze do 55 zacząłem myśleć, że mam szansę na całość trasy. Dalej już mniej więcej zgodnie z planem, potwarzając z soboty krótki, za to powolny wariant na 54, starając się tylko unikać konieczności schodzenia z roweru (co niestety nie było możliwe przy 53 i 73). Na 67 miałem 8 minut do limitu i uznałem, że to może być za mało, aby jechać po 64 i 66, szczególnie że powrót stamtąd przez budowę drogi był bardzo niepewny. Więc został spokojny przejazd do mety.
Dzięki!
Wszyscy wrzucaja tracki, to
Wszyscy wrzucaja tracki, to ja jako ciekawostke tez wrzucam swoj przebieg (trasa pokonywana pieszo). Track
Start traktowałem treningowo, nie miałem żadnych założeń taktycznych poza tym, żeby od razu ruszyć w lewo, po tym jak Janek nastraszył rowerzystów, że może być ciężko z przejazdem przez teren budowy :)
Ku mojemu zdziwieniu do PK63 przy bramie nie było kolejki, przede mną podbił go jedynie Bartek Niebielski. Za to do PK77 zdążyli mnie wyprzedzić wszyscy rowerzyści, w tym rodziny z dziećmi, więc musiałem czekać jakieś 30 sekund w kolejce do perforatora.
Przebieg przez teren budowy bezproblemowy. Właściwie nie widziałem tam żadnych śladów budowy, jedynie tabliczka z zakazem wstępu i kilka hałd piachu. Niestety po wbiegnięciu do lasu nie wiedziałem, gdzie dokładnie się znajduję, co zaskutkowało przebiegnięciem PK66 (2min w plecy). Następnie gładko PK64 i już ruszyłem w kierunku PK68, kiedy dogoniła mnie moja dziewczyna i namówiła do zmiany wariantu i wspólnego biegu na PK67 ;)
Jak to zwykle bywa bieg w parze zaowocował sakramentalną wtopą (+3min). Szybciej zorientowałem się co się stało i już dalej samotnie pognałem na właściwą stronę bagienka. Tutaj kolejny błąd, tym razem taktyczny. Pierwszą myślą był dobieg do grubej drogi na północ i komfortowy przebieg na 61, chwilę później stwierdziłem, że jednak powinienem wykorzystać fakt, że nie mam roweru i ściąć. Okazało się, że to co białe na mapie w praktyce okazało się zakrzaczonym terenem, obfitującym w jeżyny i pokonanie 300m zajęło mi prawie 3minuty. Już po fakcie, zza biurka widzę, że optymalnie było zaliczyć najpierw PK69, a dopiero stamtąd na PK61.
Dalsza trasa już bez większych historii: 1min błędu na wejściu na PK61 i dalej gładko do samej mety, kontrolując na bieżąco czas, odpuszczając kolejne punkty i na ostatniej, asfaltowej prostej podnosząc tempo na tyle, żeby dobiec do mety przed upływem 75 minut.
Oceniam, że przy bezbłędnym biegu do wycięgnięcia było 21PK (dodatkowo 53, 54, i 75).
Do zobaczenia za rok! ;)
Dzięki za komentarze a
Dzięki za komentarze a szczególnie za zamieszczone mapki z wariantami przejazdu/przebiegu tras. Dało radę w tym roku pokonać cały dystans i to bez największego napięcia- trzeba było to zrobić spokojnie i faktycznie biegiem bez problemu można było potwierdzić 22 PK. Ja dopiero dziś kończę pomału porządkowanie terenu po zawodach. Podczas zajęć z przyszłymi następami Bartka Niebielskiego pojechaliśmy dziś szukać PK z etapu X PWiM oraz GPDW z dnia 21.10.2019. I jak na razie 50 % sukcesu bowiem PPK o kodzie 74 wisiał sobie spokojnie i muszę powiedzieć, że mapa w jego rejonie w 100 % się zgadza - stwierdzam to po nocnej penetracji terenu. Prowadził Rysio i bez problemu namierzyliśmy lampionik w terenie. Wcześniej próbowaliśmy wyszperać PK 77 - ale mój błąd i wydruk mamy z I wersją w której ten PK miał stać w innym miejscu spowodował, że - nie wyszperaliśmy go z terenu - ale nic straconego za tydzień ponownie udamy się w teren nocą i go namierzymy i zdejmiemy - jak widać PK 74 przetrwał w terenie 40 dni i mam nadzieje, że 77 przetrwa 47 dni. Jeszcze raz dzięki wszystkim za starty w tegorocznych cyklach i teraz czekamy jeszcze na niezawodne podsumowania statystyczne wykonane przez Adama Wroniaka - tu niektórzy do końca walczyli o utrzymanie pierwszeństwa w niektórych klasyfikacjach - szczegółów jednak nie zdradzę a tabelki potwierdzą, czy priorytet udało się walczącym uzyskać. W listopadowym wydaniu Wiadomości Sąsiedzkich ukaże się artykuł podsumowujący tegoroczny sezon RJnO już trzeba być czujnym, aby zdobyć oryginalne egzemplarze – Ja jestem pewien, że będą go miał bowiem Bartek Zwoliński trzyma rękę na pulsie i zgarnia co się da dla mnie.