Ciekawa impreza, choć organizacja mogłaby być lepsza. Bardzo fajna pogoda: temperatura około -2, 5 centymetrów śniegu i cały czas lekki opad. Po prostu wymarzona pogoda na nocny spacer po lesie. Zasada była dość prosta: każdy zespół dostaje na starcie mapę z zaznaczoną linią trasy, którą trzeba przejść ze stałą prędkością 5 km/h. Trasa ma jakieś 7-8 kilometrów a po drodze są 3 punkty kontrolne na których notowany jest czas. Za każdą minutę w górę lub w dół dostaje się punkt karny.
Zastosowałem metodę "Moc będzie z Tobą, Luke!", co ma o tyle sens, że zwykle chodzę z kijkami w tempie 5 km/h więc czuję tę prędkość, musiałem tylko skorygować nieco ze względu na śliskie i nierówne podłoże. Metoda ta przyniosłaby mi ostateczny sukces, gdyby nie psychologia: na drodze do ostatniego punktu dogoniłem jakiś zespół. A jak się kogoś dogania to... trzeba przyspieszyć! I zamiast wsłuchać się w swój organizm pognałem do przodu. I według moich wyliczeń ostatni odcinek przeszedłem co najmniej 2 minuty za szybko. 3 punkty karne i druga pozycja...
Nie zależało mi na pierwszym miejscu ale cholernie nie lubię popełniać głupich błędów!